W piekle
Dante kłamał - mówił Wergili - nie robił tego ze złej woli, był poetą, a poza tym uważał, że jego opis piekła musi być zbliżony do wyobrażeń jego współczesnych. Możliwe, że gdyby napisał prawdę, jego opowieść do nikogo by nie trafiła. Znacznie bliższy realizmu był Sartre. Dziwisz się skąd go znam? Z tej strony to nic dziwnego, kiedyś się o tym sam przekonasz. W każdym razie jedną z tutejszych mąk jest przebywanie z ludźmi podobnymi do nas. Przeraźliwie próbujesz się od nich odróżnić i coraz bardziej utwierdzasz się w świadomości, że nie możesz być nikim innym jak tylko sobą. Do tego myśl, że tak będzie przez całą wieczność. Ten brak nadziei na jakąkolwiek zmianę jest rzeczywiście załamujący. Rozpacz oczywiście niczego nie zmienia, musisz żyć. Brak śmierci tutaj nikogo nie cieszy.
Z początku wszyscy próbują się jakoś przystosować. Mówię z początku, bo przynosimy tutaj ze sobą ziemskie nawyki i czas jakby płynął nadal, ale to tylko wewnętrzne złudzenie. Wielu odczuwa nawet ulgę, że nie ma tu ognia, smoły i wszystkich tych rekwizytów ze straszących dzieci bajek. Deprymuje tylko ta pustka. Wyrwani z codzienności szukają jakiegoś zajęcia, jakiegoś punktu oparcia czy zaczepienia. Jednym brak alkoholu, innym kobiet, bo tutaj wszystko jest takie bezpłciowe, innym jeszcze możliwości zarabiania pieniędzy. Tych ostatnich jest zdecydowanie najwięcej. Zwykle wściekają się, że nie jest tu tak jak na ziemi. Podejrzewam, że oni pustkę odczuwają najbardziej. Męczą się też ci, którzy zrośli się ze swoimi ziemskimi stanowiskami. Nie wiedzą, co począć bez hierarchii. Podejrzewam, że zgodziliby się na najpośledniejsze miejsce w tym nowym świecie, byle tylko istniał tu jakiś porządek, zwierzchnicy, podwładni, możliwości awansu i tak dalej. Śmieszne, ale anarchiści cierpią z powodu spełnienia swoich marzeń. Niektórzy z nich usiłują zaprowadzić nawet jakiś ład, przyzwyczajeni do daremności wszelkich usiłowań zajmują tutaj szczególną pozycję jakby najbardziej pogodzonych z losem. Może tylko najbardziej dokucza im to, że śmierć niczego nie zmieniła w ich odczuciach, bo wydaje mi się, że właśnie w moc śmierci wierzyli najbardziej. Ogólnie mówiąc materialistom dokucza brak materii, nawet tej jedynie myślowej. Niczego nie mogą pomnożyć, nie da się nic zaplanować, niczego gromadzić więc nie są w stanie dostrzec żadnego sensu. W najlepszej sytuacji są chyba historycy. Zawsze zwróceni w przeszłość mogą nadal teoretyzować do woli, ale ci prawdziwi pasjonaci raczej tu nie trafiają. Fałszerze historii zawsze zmieniali ją dla potrzeb teraźniejszości, a teraźniejszość tutaj, jeżeli nawet założyć że jest, nie ma żadnych potrzeb.
Jeszcze gorszy zawód przeżywają sataniści i czciciele wszelkich ciemnych mocy. Nie ma tutaj diabłów, ani tych kosmatych z rogami, ani jakichś innych, choćby niematerialnych. Tylko pustka niedająca się zapełnić nawet wyobrażeniami, bo cóż tu i teraz można sobie wyobrażać? Pomyślałeś zapewne - niebo, Boga - ale tak potrafią myśleć tylko poeci. Jestem tu jedynym poetą i to tylko dlatego, że zgodziłem się służyć za przewodnika takim zabłąkanym duchom jak Dantego czy twój. Nie dasz wiary, jak wielu podobnym wam oprowadzałem po tej próżni. Jeszcze więcej jest zwykłych ciekawskich. Większość z was odchodzi rozczarowana. Dante przynajmniej coś napisał, inni nie bardzo wiedzą, co opisywać, no Sartre odważył się zbliżyć do prawdy, ale też, że tak powiem, ją udramatyzował. Nie wiem, czy ty napiszesz coś interesującego. Znając ciebie może to być krótki wiersz, którego nikt nigdy nie przeczyta. Bądź jednak spokojny, prawdziwe wiersze są dostępne dla wszystkich. Unoszą się w powietrzu i dają się schwytać tym, którzy tego naprawdę chcą. Jeśli napiszesz prawdziwy wiersz, ja na pewno go poznam. Ten który napisałeś o tej piosenkarce, w której się zakochałeś, znam nawet na pamięć. To inna poezja niż za moich ziemskich czasów i nawet za czasów Dantego, ale tyle było uczucia w tych kilku linijkach. Ta twoja ukochana będzie mi się zawsze kojarzyła z Beatrycze, chociaż szczerze mówiąc Dante to jednak większy poeta od ciebie, chociaż w tym jednym przypadku twoja szczerość dorównuje jego talentowi.
Rozgadałem się. Przyjrzyj się jeśli chcesz wszystkiemu. Nie muszę cię przestrzegać, żebyś niczego nie dotykał, bo w tym muzeum niczego dotknąć się nie da. Kiedy będziesz miał dość, powiedz. Zawołam Beatrycze. Ona poprowadzi cię dalej.
Dodaj komentarz