Znowu ona
To jest tak jak wtedy, kiedy w pochmurny dzień pokazuje się słońce. To chyba nie jest odkrywcze porównanie. Ale jeśli ona śpiewa smutną piosenkę? To jest właśnie tak, jakby to słońce było smutne. W pochmurny dzień pokazuje się smutne słońce. Smutne, to nie jest dobre określenie. Poważne. Czy słońce może być poważne, albo niepoważne? Ona tak. To znaczy nie jest niepoważna tylko wesoła. Ale w niej jest jednak coś niepoważnego. Dokładniej, coś jest nie serio. Sztuka to pozór, umowa, konwencja. Wiem, że to tylko film, tylko książka, tylko piosenka. Tylko?
To znaczy ona jest nie na serio poważna i jest niepoważna nie na serio. To można nazwać przedstawieniem. Śpiewa poważną piosenkę, a potem wesołą. I kiedy słucham tej smutnej, wiem, że ona się zaraz uśmiechnie. Ten uśmiech już się tam gdzieś w niej przygotowuje. Dlatego ją kocham. Za tę podwójność. Kiedy śpiewa coś wesołego, pamiętam, że potrafi mnie także wzruszyć. I taka właśnie jest prawda. Zaczynam widzieć już nie przedstawienie tylko ją. Piosenkarkę, kobietę. Zaczynam zastanawiać się, jaka ona jest naprawdę. Musi bardzo kochać śpiewać. W jej śpiewie nie ma nic z udawania. Udawany śpiew brzmiałby fałszywie. Poza tym, że śpiewa, nic o niej nie wiem. Ale w jej piosenkach musi być coś z jej charakteru. Takie patrzenie przez palce i nie wiadomo, co zrobi za chwilę. Czy uśmiechnie się, czy spoważnieje. U innych to widać, że to zagrane. U niej chyba jeszcze bardziej i dlatego wygląda tak prawdziwie. Nawet umiem to wyjaśnić. Kiedy coś gramy, możemy naśladować jakieś uczucia, albo przypomnieć sobie i odtworzyć, zagrać własne. Ona gra, to co kiedyś musiała czuć. To bardzo niebezpieczne tak się odkrywać, ale bardzo piękne jak jej szyja i ramiona. Musi być bardzo silna. Jest jak słońce. Smutne czy wesołe zawsze to samo. Ona to też, zawsze ona.
Dodaj komentarz